Ja i mój pomnik
Martwe odbicie w kałuży szczerzy do mnie
trupi uśmiech.
Ze zmęczonym blaskiem słońca
Tonę w rubinowej fali
By z rana znów przywdziać szatę śmierci
I z karabinem na plecach siać strach.
Męczone zdjęciami mężów kobiety
Wysłały w ich ślady swoich synów
Marzących o pomnikach.
Jedyne pomniki jakie im wystawią
Pod brzozą płaczącą w księżca świetle
Będą lśnić wśród innych mu podobnych.
A w czarnym złocie kąpać się będą ci
Co stali w ciele swym nie poczuli.
Wystawa pomników powiększa się z każdą
godziną
Parę cyfr do statystyk dodając.
Z krwią boga spłyneły kolejne grzechy
I codziennie stu zbawicieli dołancza do
rzeki.
Jedna z rzeczy które mnie bolą: wojna. Tragedia która jest zaledwie statystyką.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.