Zmierzch
Życie umiera nocą
Gdy gasną spojrzenia przechodniów
Nikną światełka okien świata
Za ciemną kotarą prywatności
Jest zmęczeniem karmiącej matki
Przedkładającej Miłość nad
zniecierpliwienie
Dla Jej Małego Szczęścia
Życie ucieka tam
Gdzie oko amatora nie sięga
W brutalność ulic
W sponiewieranie bezdomności
W kawiarenkach kryje Miłość
W splecionych dłoniach
Przy blasku zachodzącego słońca
Gaśnie w płaczu
Twej Samotności
W zwiędniętych kwiatach w ogrodzie
W siatce zmarszczek na ciele
Zgarbionej staruszki
Czy doczeka jutra?
Życie pędzi boleśnie przed siebie
Czasem kaleczy
Otula
Unosi do Nieba
W kolejnym poranku
Gdy życie blaskiem słońca
Zaprasza by jednak żyć...
Życie nie ma końca...
2005r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.