Zmrok zapada...
Żeby łatwiej się czytało: koniec jednego wersu może być jednocześnie początkiem drugiego.
Zmrok zapada Czarnym całunem
owija moją niemą twarz
Z zarośli wychodzi posępne licho Jutra
może nie być
W wysokiej trawie słychać wyliczanie
świerszcza
świt nie świt świt nie świt świt
Z twarzy osuwa się przesiąknięty suchym
łkaniem całun
Nastaje Brzask
tańczy z Jutrzenką w namiętnym uścisku
miażdży Jej blask wylewając
krwawiące światło
blednie szarzeje
Znów czuję na twarzy aksamit nocy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.