Zmysł obserwacji
Widziałam zabandażowaną szczelnie rękę
(nigdy nie zapytałam o to)
Zauważyłam podkrążone oczy
(które przemilczałam)
Zatrzymały mnie zapadnięte policzki
(kalendarz mój pęka w szwach)
Rozśmieszyły mnie paznokcie obgryzione aż
do krwi
(śmiałam się do lustra)
Zadziwił mnie krwistoczerwony siniak na
środku czoła
(pewnie kanciastą ma szafkę jak ja)
Zastanowiły mnie iskierki skaczące po jej
rzęsach
(zadzwonił akurat konsultant AVON'u)
Potem te iskierki tańczyły jej po
policzkach
(odjeżdżał zaraz ostatni autobus)
Zaniepokoił mnie krzyżyk przy jej nazwisku
(to tylko odwrócony plus z mojej
linijki)
Obudziła mnie czerwona kreska
przekreślająca jej dane
(…)
Ale
kalendarz
telefon
autobus
Ja
zostaliśmy
Komentarze (24)
Zabiegani, zajęci własnymi sprawami, często nie
dostrzegamy tragedii rozgrywającej się tuz obok. Tekst
kojarzy mi się z przemocą w rodzinie. Pozdrawiam
serdecznie.
Też mnie zatrzymał na chwilę :) pozdrawiam
ręka doszczętnie zabandażowana- chyba niewłaściwe
słowo 'doszczętnie", może "szczelnie"
ja też za wandaw :)
/dla mnie trochę brak płynności w tym streszczeniu np.
później nie zauważyłam.../- ale to tylko moje odczucie
:)
zmuszający do wielkich przemyśleń...
pozdrawiam serdecznie:)
Zatrzymałaś mnie swoim tekstem jest trochę tajemniczy
i zaryzykuję ale jak dlamnie piszesz o czyjejś śmierci
a raczej o śmierci kolezanki być której wczesniejsze
symptomy zbagatelizowałaś ale mogę się mylić
Pozdrawiam serdecznie
Trudny to temat, bo winy nie ma,
a jednak dusza w rozterce!
Pozdrawiam!
Naprawde bardzo ciekawe pozdrawiam
Bardzo ciekawe opowiadanie!
Miłego wieczoru :)