Zostawmy im niebo...
"Każde narodziny są kolejnym dowodem nadziei."
I wzleciałeś nad atmosfery pola,
Prosto do raju, bo taka była Jego wola.
Byłeś drobny, nagi tylko na złoto
błyszczałeś,
Delikatnie paluszkiem chmurki mieszałeś.
Lecz Bóg się nie gniewał i mocno Cię
kochał,
I patrząc na Ciebie bardzo się radował.
A ty pod opieka Anioła, w nieświadomości
pogrążony,
Śmiałeś się bardzo z czegoś zadowolony.
I wiodłeś życie szczęśliwe, u Boga boku,
I żyłeś, nie cierpiałeś, i tylko czasami
płakałeś.
Po raz pierwszy - gdy umarłeś.
Po rad drugi - gdy zobaczyłeś cierpienia
rodziny.
Po raz trzeci - Gdy przychodzili na grób w
odwiedziny.
Po raz czwarty - wtedy, gdy urodził się
Twój brat...
Lecz z Nieba dajesz im siłę i wiarę.
Tak trudno się pogodzić ze śmiercią bliskich, a jeszcze trudniej z śmiercią małych dzieci. Możemy tylko wierzyć, że wiodą w Niebie wspaniałe życie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.