Zrozumienia mała garść
Powiozłem kiedyś życie na targ
Choć sprzedać się długo wzbraniałem
Powiozłem, choć było mi dobrze tak
Jak było… nic zmieniać nie
chciałem.
Próbować świata zechciałem raz
Dorosłość, wyśnione marzenie…
Wolności doznać rozdania kart
Iść spać, – kiedy właśnie
dnieje…
Móc iść, dokąd i kiedy się chce
Kupować, co oczy zachwyci
Nie słyszeć wciąż innych wrednego
„NIE”
Gdy późno film z Lindą leci
Zakochać się, poczuć jak serce drży
Szaleństwu oddać się całym
Usłyszeć jak „Ona” coś szepce
mi
Wtulając się jak kotek mały
Samochód mieć piękny i szaleć nim
Nocami na bale gdzieś chadzać
Świat zwiedzać chciałem, alkohol pić
Do książek nigdy nie wracać…
I stało się
Dorosłość przyszła nie wiedzieć jak
Nie pukał nikt do drzwi, czy w okno
Nie papier to stwierdził ni z nieba znak
Sprzedałem sam młodość radosną
Gdzie teraz te mity o pięknych dniach?
Gdzie wolność, gdzie czas na
„Psów” zgraję?
Gdzie dają bilety na Świata Kres?
Gdzie te samochody … rozdają…
(?)
Gdzie drogi, co przecież mnie miały
nieść
Gdzie czas, … którego miało być
tyle
Gdzie bale … zatańczyłbym, chociaż
RAZ
Gdzie są tej Miłości …
motyle…
Cóż
Teraz się tęskni do młodych lat
Do nocy, – co snu była czasem
Gzie sen był wolnością, tak wolną jak
ptak
Nie czasu zaś z "dniówki" zapasem
Do lasu dziś tęsknię, wyjazdów hen w dal
Do książek czytania dziś tęskno
Obiadów, com je bez wypłaty miał
To wszystko już dawno … odeszło
Już nie chcę wolności dorosłej, jej praw
Okazała się być - zwykłą złudą
Zapomnieć chciałbym, lecz mija nasz
czas…
Ech… wrócić do strzelnic pod
budą…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.