Zszarzała przeszlość
Leżąc na delikatnie kłującej mnie trawie
Spoglądam w górę, gdzie morze błękitnego
bezkresu
Frędzlami od koca jak dziecko się bawię
Wpisuję kilka zdań do starego notesu
Zamykam swoje powieki ociężałe
Przez które wciąż widzę słońca promienie
Po niebie płyną obłoki jaśniejące,
niesamowicie białe
To wprawia me myśli w odmienienie
Niby wszystko jest wyblakłą
zwyczajnością
Takie proste, bez wyjątkowości
Każda minuta prześniona jest do życia
miłością
Nic nie pogrążone w marności
Tyle wspomnień, tak bardzo cennych
Chwile nie do zapomnienia
Brak słów nikomu niepotrzebnych i
dennych
Więcej tych do marzeń spełnienia
Cieszę się każdym liściem na twarz
opadającym
Kolejną kroplą chłodnawej rosy
Przelatujących ptaków cieniem iskrzącym
I głosem skrzydeł przypadkowej osy
Jak wtedy kiedy pragnienia się spełniały
Gdy przy Tobie świat był marzeniem
realnym
Sny rzeczywistością się stawały
Każdy kolejny dzień był dniem namacalnym
Dlatego krążą w moim sercu wciąż te
chwile
Podmuch wiatru oddech bliski przypomina
Który daleko gdzieś, o bezlitosne mile
Złych momentów rozstania nikt już nie
wspomina...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.