Zupa była....
Usłyszeli tylko trzask...tak to on, znowu
on...
Biegła po schodach przestraszona, twarz
zakrwawiona, tak to znowu ona...
W dziedzińcu oświetlił księżyc jej drogę,
chmurami okazał się on...
Szarpał chude rączki,
powykręcał małe nóżki,
uderzał na oślep,
nie patrzył...jak?
nie wiedział: "po co?"
Testosteron, alkohol, ukochana- mieszanka
wybuchowa,
mikstura gorzka,
mikstura słona...
Jej cierpki smak spijany codziennie
zniszczył smak miłości...zniszczył ten
blask, który kiedyś, przecież jeszcze tak
niedawno w jego oczach gościł...
Zniszczył obraz mężczyzny idealnego,
ukochanego...
Ukazał potwora,
zamiast delikatnych dłoni, które kiedyś
delikatnie ocierały łzy,
jego ciężkie i "bolesne" łapy,
zamiast niego,
potwór....
Zamiast "Kocham" na powitanie...
"Zupa była za słona!!!!"...na do
widzenia
Komentarze (1)
Samo życie