Zwierciadło przeznaczenia.
Z niezłomnością wpatruję się w lustrzaną
taflę.
W śród natłoku niezliczonych twarzy
poszukuję własnej.
Gdzieś tam w oddali dostrzegam ją.
Tą małą pozostałość z mojej prawdziwej
osoby.
Postrzępiony kawałek mej duszy, odpychany i
sponiewierany.
Widzę tam obraz mojego poszarpanego i
zainfekowanego przeznaczenia.
Nieuniknionego losu, który mnie
naznaczył.
Pan, u którego byłam tylko zwykłą
marionetką.
A on pociągając za sznurki kierował mną,
moim życiem.
Zauważam wizerunek mojej makabrycznej
przyszłości, której nie zdołam zmienić.
A ta cząstka pozostała tam bezsilna,
podatna na bolące marzenia i dotkliwą
przeszłość.
Ten mały ciągle trzymający się ułamek mej
duszy, mej jaźni.
On się nie poddał, ciągle walczył doznając
bólu, którego nie byłam w stanie
doświadczyć nigdy w życiu.
Po czym zaś padł.
Tłukąc się na miliardy zwierciadlanych
kawałków, przegrał.
Prosta jak dotąd linia mojego życia
zakrzywiła się, zaczęła spadać w dół.
W otchłań czystej nicości.
Sznur dotychczas mocny zaczął pękać.
Zerwał się zabierając ze sobą część mojej
podświadomości,
zagrzebując ją w niekończącej się
czerni.
Ja zaś zostałam bez niczego.
Pozbawiona, tego co tak bardzo chciałam
mieć przy sobie.
Sama...
Przestrach, który wdarł się bez uprzedzenia
do mojego serca.
Zaczął się w nim utwierdzać.
Odwróciłam zdziwione oczy, próbując uciec
wzrokiem od szkła, które pokazywało tyle
złego.
Uciec, od nieodwracalnego przeznaczenia.
Przerwać tą linię życia, oderwać się od
bytu jaki mnie czeka.
Jednak gdzie bym nie uciekła on i tak mnie
znajdzie.
Stanęłam, a wraz ze mną czas, który mnie
gonił.
Spojrzałam w zagnieżdżone niebo z nadzieją
ujrzenia tam czegoś.
Po raz pierwszy na mych ustach zagościł
uśmiech.
„ Zmienię to, co na gwiazdach zostało
zapisane”
Obiecałam sobie.
Komentarze (1)
Wiersz trudny w interpretacji.Jego objętość sprawia,że
staje się w pewnym momencie nudny.Jednak można w nim
znaleźć ciekawe porównania i metafory.
Widać w tym wiwrszu zaangażowanie podmiotu lirycznego.