Zwilżone usta łzami
Czym się karmią twoje usta chciwe,
Których smaku nie chciałam poznać?
Twe słowa raniły mnie dotkliwie,
Nie mogłam tylu łez cierpienia
rozlać…
Znienawidzone twe imię będzie,
Już nie spojrzę ci nawet w oczy,
I choć widzę twoją twarz wszędzie,
Poczekam, aż ktoś z prądu mnie
odłączy…
Życie można stracić bardzo łatwo,
Mnie się nie powiodło…
Lecz sił teraz brakuje mi na to,
By to życie biegło prawidłowo…
Zraniłeś mnie bardzo mocno,
Tuliłeś mnie póki byłam zdrowa,
Nie chcesz „kaleki”, bo, po
co?
Była miłość, pókim była królowa?!
Moje życie jest już zakończone,
Czekam dnia, w którym umrę,
Choć cicho wierzę, że spełnione,
We śnie zamykam swą trumnę…
Za dużo tu różnych kabli,
Może, gdy odłączę jeden,
Wezmą mnie wreszcie diabli!
Mam dosyć życia będąc
„rośliną”
Wyciągnę wtyczkę z mego życia,
W końcu wszyscy kiedyś przeminą…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.