Zwolniony bieg
Wciąż biegnę jak myśliwski hart
Na przełaj przez gęstwiny życia
Kogo tak gonię?
Gdzie wciąż tak biegnę?
Kogo tam szukam?
Biegnę, nie patrząc
Czy swym nieudolnym krokiem
Zachłannym kęsem
Kogoś zranię
Czy zadam ból dotkliwy.
On chwyta mnie za ramię
Przytrzymuje mocno
Ja na chwilę przystaję i spoglądam
Patrzę na siebie oczami
Tego co kocha tak gorąco
Czy ja naprawdę taka jestem?
To niemożliwe.
Nie mogę biec, nie mogę iść
Na nowo próbuję w sobie coś zmienić
Inaczej patrzeć, inaczej czynić
Po czym na nowo zaczynam biec
Kurczowo ściskając zadyszkę.
....dla Tego,który wytrzymje ze mną na codzień.......
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.