Życie pijaka
Gdy tak płaczę w ukryciu nad moim życiem
I mówię do siebie, że skończę z tym
piciem,
To sam nie wiem co mam zrobić.
Skończyć z tym, czy się zabić?
Moje życie jest nic nie warte.
Tak jak kwiaty zwiędnięte z ziemi
wydarte.
Co taki szary, stłumiony człowiek
W zamęcie mieszczańskiego życia może
zrobić?
Aż wstyd się przyznać do takiej sprawy
Bez wyzwisk, łaciny i bez obawy.
Dlaczego tak naprawdę człowiek pije?
By stłumić myśli, a potem się ukryje?
W śmierdzących, obrzydliwych łachach
chodzić
I zbierać na wódkę, by znów zapomnieć.
Czy to coś daje? NIE!
Nie dość, że się ma kaca, to ta myśl i
tak powraca.
Więc trzeba żyć i ciągle pić.
Czy jest sens żyć w podziurawionym życiu i
co chwilę patrzeć na ludzi w ukryciu?
To życie jest piekłem lub nawet czymś
gorszym.
Czekanie na jutro i tak codziennie.
Mijają dni, miesiące, lata.
Nawet się nie pamięta, że się ma brata.
W zepsuciu, smutku i załamaniu,
Nawet nie myśli się o śniadaniu.
I tak jak trup bez serca i duszy
W takim życiu człowiek nie długo się
skruszy.
Napisany w 2004 roku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.