Żyjąca nocami...
Kieszenie pełne jęczącej pustki
Serce pełne miłości niechcianej
Umysł smutnymi baśniami usłany
I alejami niespełnionych marzeń...
Strumienie słów wlewam
Do pomieszczeń w których spoczywam
Okruchy niedokończonych pytań
Zostawiam na suchych naczyniach...
Zakurzone księgi
Otwieram wciąż nowe
Zapominając o poprzednich
Gdzie rozdziały niedopowiedzone...
Na półkach stosy myśli poukładanych
Pod łożem szeregi snów nietkniętych
Na posadzce rozlane kałuże opowieści
Pod sufitem stare i nowe wieszam lęki...
Duszę struny, wertuję kartki
Wdychając woń świec jako kwiaty
Zastań mnie żyjąca nocami
Przekraczając próg komnaty
Komentarze (5)
Fantastyczne metafory!
ech.. cudowny... uwielbiam twoje wiersze kochana...
świente metafory.. :)
Oj cała sercem i umysłem jestem na TAK..piękne
metafory,,forma-styl..super.Pozdrawaim Cie serdecznie
Takie nocne zycie moze byc nawet ciekawe...
witaj..bardzo interesujaca forma wiersza,
przepelniona tesknota i nie spelniona miloscia oraz
marzeniami