żywot człowieka podupadłego
nie mam ci dzisiaj zupełnie nic
do powiedzenia mój aniele
może gdy zaczniesz znów się śnić
będzie mi łatwiej jakby śmielej
może się wreszcie zapoznamy
otworzę na wskroś wszystkie dźwierza
bo tak bez jawy, tak bez snu
jakoś już tobie nie dowierzam
nie znam słów żadnych co uniosą
niewierną duszę w boskie progi
nie mam też skrzydeł tak jak ty
jestem grzesznikiem zbaczam z drogi
człowiekiem marnym puchem ciężkim
z niedolą swoją pogodzony
u schyłku życia pragnę tylko
uścisku zwykłej ludzkiej dłoni
lecz gdy kompanem jest samotność
jedyna taka i znajoma
to pewnie ona będzie blisko
kiedy w samotni będę konał
dlatego nie mam słów aniele
ani też żadnych wielkich złudzeń
ale zostawię drzwi otwarte
ot tak
na próbę
Komentarze (19)
Bardzo refleksyjny przekaz, nieco smutny z nadzieją,
"ale zostawię drzwi otwarte", pozdrawiam serdecznie.
Witaj.:)
Wspaniały wiersz, jak dla mnie, bardzo refleksyjny, w
swoim przekazie.
A, te, 'otwarte drzwi', wiele jest w tym nadziei...
Serdecznie pozdrawiam.:)
...Nie wiem, czy warto zostawiać drzwi otwarte. Już
się nauczyłem, że różne dziwadła mogą wleźć... Czasem
lepiej poznać imię własnej samotności... Ale to mój
problem... Może jednak warto... A dusza, cóż, ona
zawsze pyta, więc jest szansa na ocalenie ;-)...
Wiersz bardzo dobry. Pozdrawiam.
A jednak ta nadzieja jest- te otwarte drzwi.
"Nadzieja to nie przekonanie że coś się skończy
dobrze, lecz pewność,
że coś ma sens, bez względu na to,
jak się zakończy".
(V.Havel)