Żywy trup
Zniknęli w mroku oczu bez tęczowych
obwódek.
Wciągnęła ich nienawiść dawno tam
skryta.
Zostałam na rzęsie SS.
Smutek.
Samotność.
Niewiele brakuje, by wypadła i poleciała w
dół.
Ja razem z nią.
Może zatrzymam się.
Na policzku bez rumieńców.
Nosie pełnym much.
Ustach przpełnionych goryczą.
Wolę spaść.
Gdy spadnę mogę powstać.
Ja.
Żywy trup.
autor
malena15
Dodano: 2006-12-01 20:15:55
Ten wiersz przeczytano 730 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.