* (kiedyś nad ranem...)
kiedyś nad ranem przyłapałam ją
w łazience patrzącą w lustro
siedziała na krześle i patrzyła
nawet nie odwróciła głowy w moją stronę
patrzyła w twarz która patrzyła w nią
poczułam się zbędna
trzecia
nadliczbowa
statyści nie są potrzebni
kiedy główni bohaterowie wypełniają plan
zrozumiałam że powinnam iść spać
obie spojrzały na mnie
obie o d d z i e l n i e n a m n i e s p
o j rz a ł y
ona i jej odbicie
ich oczy
wściekłe
przerażone
jak ja
Komentarze (2)
Pomyslowe, oryginalne. Dobrze napisane.
Lubie takie obrazy-opowiadania
Czasami tak sie człowiek czuje - jak rozdwojony albo
roztrojony. Ciekawy wiersz.