60 dni morza krwi
PROLOG
- Ruskie u bram miasta,
zaczynamy, gdy wybije siedemnasta.
Wyzwolimy miasto sami,
Nie będziemy się dzielić z sowietami.
- Ale może zginąć mieszkańców wielu !
- A wolicie iść pod kapelusz ?
Powiedzieli - Nie
FABUŁA
I zaczęła się jatka.
Już nie zazna snu stolica,
syna nie zobaczy matka
- grobem mu będzie ulica.
Bedą wyrastać krzyże,
dwa w każdej minucie,
śmierć bliżej i bliżej,
w objęciach okrucieństw.
I tak dzień po dniu
słońce będzie gasło
tym, których do snu
złożyło zbrodnicze hasło.
EPILOG
Tony popiołów, kalekie nawy,
tyle zostało z dumnej Warszawy
Herosów nie widać
śnią pod gruzami.
A wódz?
pojechał na obiad. Z Niemcami.
Komentarze (17)
Ostro żeś poszedł
mam podobne odczucia tylko słowa inne
pozdrawiam
zatrzymał