Aniołowie
Słyszę w głowie swej, szyderczy jego
śmiech
Dreszcze przechodzą mnie, a serce w bryłę
lodu
Przeistacza się
Dusza ma w stronę ciemności kieruję się
Płomień nadzieji, szybko wypala się
Tak jak i ja
Mrok swymi ramionami ogarnia cały świat
Na niebie wysoko widać Boga gniew
A za nie długo...
Przyjdą po nas aniołowie ciemności
I zabiorą nas gdzie nie ma miłości
Na horyzoncie płonie niebo i ziemia
A z oddali dobiega mnie matek płacz
I dzieci krzyk
Oni ogniem próbują zwyciężyć mrok
Lecz on coraz bardziej zaciska krąg
I gaśnie nadzieji iskra
Idą już po nas aniołowie ciemności
I zabiorą nas gdzie nie ma miłości
Marzenia nasze rozwiał chłodny wiatr
Czułość w nienawiść przemieniła się
Czy znajdziemy jeszcze w sobie miłość
By znów...narodzić się
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.