antrakt
w przerwie między zakupami... odpoczynek przy... no właśnie ;-)=
w słońcu ledwo ciepłym usiadłem
stolik nie mój kwiat róży lekko zwiędły
pod błękitu parasolem ja i moje myśli
w środku burzy ludzi
kawiarniany teatrzyk obcych twarzy
szumi gwar ust parują filiżanki kawy
wszędobylski kurz chodnikowy tańczy
mieszaniec zadziorny
stolik mój na krótką chwilę zadumy
lśni plastikowym blatem trzeszczy
wygięta noga jeden ruch i odpadnie
jak zasłona prywaty
stanie znudzona kelnerka - złociutki
co podać - nieśpiesznie odchodząc nuci
niewybredne mantry marnotrawca
po co na co usiadł
w słońcu wszystko w ciepłych kolorach
ludzie jakby milsi ptak usiadł i patrzy
zdziwiony nie ma okruchów nic nie ma
więc po kiego licha...
Komentarze (6)
Szczypta życia...z kawiarnianego ukrycia.
bardzo sympatyczny wiersz
Bardzo mi się podoba. Miłego dnia mała.duża i dziękuję
za Twoja obecność u mnie;)
Podoba się Twoja refleksja na chwilę zwolniony bieg
zaduma nad obojetnoscia ludzi w zabieganym świecie
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękna refleksja.
maleńka przerwa w życiu ,obojętność świata wobec
jednostki