Autobus linii numer dziesięć
Stoję na przystanku w tłumie ludzi,
jadących gdzieś
w szary, deszczowy dzień
Nadjeżdża mój autobus, to "dziesiątka",
wsiadam
i niewidocznie dla innych
śnię
Dostrzegam Twoją twarz, namalowaną kredką
wyblakłej
obojętności
Stoję między ludźmi którym się wydaje że
jadą w dobrą
stronę i przyglądam Ci się
A dziesiątka wiezie nas przez ulice
spływające deszczu
rzęsistymi łzami
Stoję tuż obok, z twarzą przy chłodnym
oknie, i zgaduję
jak masz na imię
Wysiadłaś na Parkowej, kierowca zamknął
drzwi, a ja zostałem
przecież wysiadam dwa
przystanki dalej
Jeżdżę codziennie moją dziesiątką i szukam
Cię wśród tłumu
szarych twarzy
Wysiadam na Parkowej lecz chyba zmieniłaś
adres...
Komentarze (2)
w miłościach też bywają przeprowadzki.
Pozdrawiam serdecznie
Witaj Bedel:)
'jadący gdzieś w szary, deszczowy dzień'? a wystarczy
przestawić wyrazy i będzie w tym logika np. W szary,
deszczowy dzień stoję na przystanku wśród ludzi gdzieś
jadących' co ty na to?
'i niewidoczny dla innych' Autorze:) oni cię widzą
tylko nie znają twoich myśli - logiczne, prawda:)
Sens jest i ciekawa treść+ Pozdrawiam, miłego dnia.