AUTONEKROLOG......
..jej autentyczna historia, choc z niewiadomym zakończeniem....
Mówili do Niej półgłosem, szli tłumami za
ciosem...
Nieśmiała była o wyraznych rysach twarzy,
dziecinnym spojrzeniu i diabelskim
westcheniniu....
Chodziła zawsze samotnie, naiwności wędki
na nią zarzucano...- odtrącała, jeśli
kochała...
jak jej zależało głowę chowała...
Gorące noce jej umysłu rozpierały całe
godziny...
Odnajdywała siebie z roku na rok
wierniejszą ideałom się stawała...
Miała różniące się marzenia od innych...
w samoobronie milczec wolała - bo w mowie
sztuki nie było....
Wokól panował chaos,a Ona spokoju
potrzebowała...
brzemienny świat w infrastruktury,w wieczną
gonitwę...
szukała schronienia w swoim małym
księstwie, bo tam nikt nie pukał...
Ubierała się na czarno, długie włosy
nosiła, ludzmi wulgarnymi gardziła...
Dłonią dotykała obrazów w muzeum...gdy
brakowało jej czułości...
czuła wtedy miłośc tworzenia artysty...
Nie było dnia w jej życiu bez nuty
muzyki...
Prorocze sny zatruwały jej życie znamionem
wróżki...- choc rzadko jej w to
wierzono...
Ich strata....
Stare korzenie drzew do ogrodu
zbierała...bo starosc tak kochała...
wiedziała, że to czas umierania...
zaduma w nieistnieniu.....
I tak bardzo żyła innymi, że zapomniała życ
dla siebie samej....
.....zabrakło jej już.....teraz dla
siebie.....
.....miała 26 lat i wielką wenę do
życia...a jednak życie jej nie
chciało...
matka: perfekcjonistka, ojciec:
pracoholik...
kochała życie w zadumie.....
czy tak miało wyglądac jej życie, czy to zapłatą jest za innośc....to moja historia....choc nie chcę tak skończyc...bo życie daje tylko Bóg...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.