Bajka
Za górami, za lasami, za morzami, na
nizinie,
Żył młodzieniec, co w dziewczynie,
Zakochany był po uszy.
Choć w swej szafie brak kontuszy,
Nie przejmował się tym wcale.
Gdyż swe serce, szczere całe.
Oddał nie chcąc w zamian nic.
On rycerzem nie był żadnym,
Jednak w życiu swym zaradnym,
Chciał rozkochać Białowłosą.
Co swą, cudną nogą bosą,
Wydeptała ścieżki w lesie.
W którym oprócz niego, też się,
Inny Panicz jawił często.
Jak dowiedział się od ludzi,
Że kto inny Pannę budzi,
Poczuł smutek w sercu wielki.
Lecz nie tracąc chwil w rozterki,
Nosząc obraz Jej postaci.
Który szczęściem go bogacił,
Spędzał całe dzionki w chmurach.
Szukał ciągle Jej osoby,
Doceniając krótkość doby,
Każdą chwilę z Nią spędzoną cenił ponad
skarby świata.
Chociaż Dziewczę już zajęte, los wnet
szybko figla spłatał,
Wtedy wszystkie drzewa, łąki,
Rozszumiały swoje pąki.
Że Dziewczyna znowu sama.
Nie czekając na porady,
Korzystając z serca rady,
Znów na ścieżki wrócił stare.
Gdyż uczucie jeszcze jare.
Nic nie wyszło, znów ktoś inny,
Rozszarpane serca blizny.
A Młodzieniec, cóż powiedzieć . . .
Przyszła wiosna, świeci słońce,
Zieleń, ptaki, koc na łące.
Nie ma jednak na tym kocu,
Zakochanych dwojga osób,
Młody Panicz nie chcąc zguby,
Już nie szuka innej Luby.
Siedząc gdzieś tam na polanie,
Wypisuje takie zdanie:
Za górami za lasami, za morzami na
nizinie,
Żył Młodzieniec, co w dziewczynie . . .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.