Bajka o pełni
Ma wielkie oczy coś wciągnął nosem
wisi na niebie księżyc zwany kolosem
próbuje wywrzeć presję na ludziach
po to jest pełnia by plan ten się udał
Kot mi wariuje mleko rozlewa
naćpany księżyc to nie kolega
tam kończy się Mojżesz gdzie Jezus
Zaczyna
jest przecież skutek następstwo
przyczyna
Przyciągam go wzrokiem by zdzielić ze
łba
Jest zbyt daleko pewnie się nie da
tak między nami odległość ta wyszła
w myślach go leje zaczynając od liścia
Za to że gwiazdy zbyt blade na niebie
za to że świat słabo sypia przez ciebie
masz łysy wpływ na morskie fale
knujesz tam coś wiem doskonale
Oszukasz miłość romantyzm i sztukę
gdy tylko zasnę to w śnie ci natłukę
potem jedyną odpowiedź wymuszę
jak cię Twardowskim zrobił z Kogutem ?
Komentarze (5)
podoba mi się takie wymyślanie - pięknie utyskujesz :)
ale fajnie, no super po prostu :-)
Ciekawy wiersz:) zatrzymał...Pozdrawiam serdecznie
Bajka przed niedzielnym południem, interesujące.
Wiersz ciekawy.
W pełni księżyca i na odwagę wymuszę, kupno koguta by
sprzedam duszę :) Pozdrawiam