Bajka z życia
Nie tak dawno,
lata trzy minęły,
kamień na krawędzi skarpy leżał...
Kiedyś,
z dala nadszedł człowiek,nosił imię
Kuba,
wziął kamień do ręki.
Ten pomyslał "zguba! człowiek mnie wyrzuci
poza krawędź, zginę!"
lecz nic podobnego-Kuba go zatrzymał,
kamień poczuł ciepło i miłości smak,
lecz po pewnym czasie...znowu został
sam.
Na swoim urwisku leżał czując żal
wnet nadszedł ktos inny-imię Kamil miał.
Tak jak Kuba ,Kamil kamień dostać chciał
lecz po pewnym czasie...
kamień został sam.
Na cichym urwisku,
pośród zimnych skał
płakał kamień, smutny i zupełnie sam.
Kiedy nadszedł Krzysiek
kamień bronił sie...
Coś się w nim złamało, zabrał go i ten.
Ale, jak poprzednio, chyba los tak
chciał,
Krzysiek go upuscił.
Kamien został sam.
Czekał na urwisku,
zawiał mocny wiatr.
ZZa drzew wyszedł Paweł...
Koniec. Kamień spadł.
Ktoś zawsze jest ostatnim ogniwem
Komentarze (1)
interesujaca opowiesc... mysle ze czasem kazdy z nas
czuje sie jak ten kamien...