Bestia
Jesień. Pajęczyny i srebrzyste krople.
Z dachu szarość. Niebo nam za kołnierz
kapie.
Wiatr na nosie smutną arię zagra czasem,
za to starość mości się w cieplutkich
kapciach.
Pełno snów za oknem. Można sobie łapać
na popołudniową, przydługawą drzemkę,
gdy się nosi jesień już w bolących
stawach,
chciałoby się tylko przez dzień taki
przemknąć.
Na granicy światów i tej dziennej nocy
nie ma przerw wrastanie w dom i nasze
kości,
nie odpuści jesień, nic jej nie
przestraszy.
Oswoimy bestię? Byłoby nam prościej.
Komentarze (32)
Wszystko przetrzymamy, tak jak przyroda na nowo się
pozbieramy. Wiersz zatrzymuje w zadumie. Udanego dnia
wypełnionego serdecznością:)
Ujęłaś mnie, Marce, tym pięknym, mądrym refleksyjnym
wierszem. I świetnymi metaforami.
A bestię już oswoiłem :-) Niejedną ;-) ;-)
Pozdrawiam serdecznie :-)