Bez nadziei
Gdy potwornego smutku wyschły już łzy
A deszcz rozpuścił gorzki życia smak
W pamięci obraz tylko minionych dni
Słów kilku i kilku spojrzeń mi brak
Gdy stałem nad grobem miłości straconej
Chcąc garstką ziemi przysypać mój ból
Krwią spisać wersety historii skończonej
Odegrać najgorszą z życiowych mych ról
Gdy Boga wołałem by pomógł mi w męce
Wysłuchał w ciszy modlitwy mej lament
Zrozumiał mój smutek i pomógł w udręce
Podarty na strzępy pisany testament
Gdy nadzieja ostatnim tli sie płomieniem
A gwiazdy dawny swój blask odzyskały
Złudną prawdą czy słodkim ran ukojeniem
Sam już nie wiem zbyt jestem nieśmiały
Gdy znów chwytam tych uczuć ułudę
Desperacko niczym brzytwy tonący
Świadom dzisiaj ze szedłem po zgubę
Przycichł szept tak powoli gasnący
Gdy wskrzesiłaś uczucia na nowo
Tak wtulona,z każdym serc uderzeniem
Wczoraj bliskie każde twe słowo
Dziś już tylko stracone marzenie
Licząc krok z opuszczoną już głową
Bez nadzieji na ran ukojenie ...
"Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia jak wtedy, gdy kochamy, nigdy tak beznadziejnie nieszczęśliwi jak wtedy, gdy straciliśmy przedmiot miłości"
Komentarze (2)
Wiersz o miłości co umarła w myślach i znów pod
wpływem tęsknoty odżywa a brak śmiałości nie pozwala o
nią walczyć.W tle rozterka.Wiersz nostalgiczny bardzo
smutny w klimacie Bardzo ładny, wzrusza.
Ilez bolu i tesknoty do utraconej milosci,az serce
krwawi,ale to prawda najwieksze cierpirnie to utracona
milosc lud droga sercu osoba.Piekny wiersz