Bez tytułu
Nad ranem
Widać cień mgły
Próbuje połączyć przestrzeń
Jeszcze ospałą od pełni
Nocą liczyłam wierzchołki traw
Oddech mój ucieka
Jakby miał swój cel
O którym nie mam pojęcia
Omijać próbuję
Przypadki zdarzeń
Jakby to miało uronić przespany czas
W kierunku Oriona kieruję wzrok
Nawet podczas czuwania bladego głazu
Pozwoliłam sobie w pustej przystani
Przywłaszczyć okruchy czasu
Niczyją litość
Pozostawioną na listku paproci
Miewałam halucynacje
Własnych narodzin
Ziściła się fatamorgana
Z momentem wypowiedzenia mojego imienia
Przez najważniejszą we Wrindavan Gopi
Klaudia Gasztold
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.