Bez tytułu...
Otworzyłam moje oczy,
Próbuję patrzeć ale jestem oślepiona
Przez białe światło.
Nie mogę zapamiętać jak,
Nie mogę zapamiętać dlaczego,
Leżę tu tej nocy.
I nie mogę powstrzymać gniewu,
I nie mogę sprawić, by to odeszło,
Nie mogę powstrzymać gniewu.
Jak to się stało?
Popełniłam błędy.
Nie mam dokąd uciec.
Noc nadchodzi,
Kiedy ja blaknę.
Jestem zmęczona tym życiem,
Ja tylko krzyczę,
Jak to się stało?
Wszyscy krzyczą,
Próbuję wydobyć z siebie dźwięk,
Ale nikt mnie nie słyszy.
Ślizgam się na krawędzi,
Wiszę na nitce.
Chcę zacząć to jeszcze raz,
Więc próbuję to przeczekać.
Czas, kiedy nic nie ma znaczenia.
I nie mogę wyjaśnić jak to się stało,
I nie mogę wymazać tych rzeczy, które
zrobiłam.
Nie, nie mogę.
Popełniłam błędy.
Nie mam dokąd uciec.
Noc nadchodzi,
Kiedy ja blaknę.
Jestem zmęczona tym życiem,
Ja tylko krzyczę,
Jak to się stało?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.