Bezdomność
Straszno,
dzień szary i brudny,
bez krzty nadziei,
okrutny, obłudny.
Ulice ponure,
obdrapane domy,
błoto, czarne błoto,
ja w nim zanużony.
Spod nóg, tryskające,
smołowymi łzami,
wstrętne, brudne krople,
idę ulicami.
Idę ulicami,
przez miasto śmierdzące,
straszne kamienice,
postacie żebrzące.
Okrutne postacie,
w łachmanany okryte,
w bramach się kryjące,
latami nie myte.
Idę ulicami,
ze strachu się duszę,
swą bezdomną hańbę,
zawlec w jutro muszę.
Idę ulicami,
dźwigam los przeklęty,
brodzę rynsztokami,
bezsilnie zawzięty.
Smród, dworce,
upiorne ulice,
to jest moje miejsce,
to jest moje życie.
Komentarze (2)
taka jest prawda
taka jest prawda