Biesłana
Wyszedłeś szczęśliwy bez pożegnania,
jak zawsze,
w ostatnią drogę do źródeł poznania.
Niepewnie idąc wśród złowieszczego
milczenia szukałeś wyjaśnień dramatu
istnienia.
Nie pomyślałeś, że staniesz się jego
częścią,
tak szybko zanim zadałeś pytania.
Pod ścianą płaczu: niewinność i
przerażenie
nie pyta wcale o zrozumienie.
Brutalnie wepchnięty w tajemnmicę
nieprawości,
stałeś się ofiarą ludzkości, błędnej
ideologii,
martwym ogniwem świętej wojny.
W procesie świata oskarżono cię,
choć wcale jeszcze nie zdążyłeś zasmakować
w złem.
Uśpiony zranieniem, wcale nie poczułeś.
Bezdźwięczny krzyk znikł na horyzoncie.
Opadły kajdany zniewolenia.
Burza róż nad grzesznym wszechświatem.
Z ciała snu zbudzony, pobiegłeś na
spotkanie,
anielski orszak męczenników
wprowadził twą duszę na rajskie polany.
Jakże jeszcze barbarzyński jest świat
skoro musi się karmić młodości krwią.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.