Bo nie jest jak w niebie...
Pierwszy taki wiersz - optymistyczny i w dodatku rymowany (przynajmniej w niektórych miejscach ;)) Dedykuję moim Przyjacielom, którzy pomagają kiedy jest mi źle. I oczywiście Głównemu Wenowi :)
Piechotą wybieram się w podróż
W podróż na koniec naszego świata
Samotnie tkwię w kolejce
Do bram samotności.
Będę jednak wolna jak ptak
Jak wiatr i jak promień słońca
Będę samotną wyspą
Na oceanie uczuć
Lecz zachowam w swej pamięci
To co było między nami.
Jak wtedy, wpółobjęci
W blasku księżyca
I w promieniach słońca
W lesie na drzewie
Na łące i w parku
I na drodze pod latarnią
Nad jeziorem i nad morzem
I w górach wysoko
Jak wtedy gdy mówiłeś
Kocham Cię me Słonko
I wtedy gdy płakaliśmy
Nad zwiędłą stokrotką
I wtedy gdy przytuleni trwaliśmy
przy zachodzącym Słońcu
Gdy cisza otaczała
I stłumione krzyki
I gdy śmialiśmy się
I gdy graliśmy w krzyżyki
Razem i osobno
Gdy tęskniliśmy do siebie
To wszystko zostanie w mej pamięci
Choć wciąż razem to osobno
Jesteśmy jak dwa ptaszki
W małej złotej klatce
I choć trwamy tak wciąż sami
I choć blisko nam do siebie
Wciąż daleko jest tak bardzo
A przecież miało być jak w niebie
Miało być radośnie
I szczęściem miało ociekać
Mieliśmy być szczęśliwi
Mieliśmy się bawić i balować
Jesteśmy jednak zgryźliwi
Jak para małych staruszków
Do trumny nam już niedaleko
Ale ja nie chcę umierać
Więc uciekam daleko
Żegnaj kochanie
Pamiętaj że Cię kocham
Jednak trwać obok Ciebie nie mogę
Przecież widzisz że się duszę
Dajmy sobie spokój
Odejdźmy już od siebie
Bo to nie ma sensu
Bo nie jest nam jak w niebie.
Komentarze (1)
Nie zawsze jest jak w niebie... Nikt nie chce
umierać... Ale czy warto mówić "żegnaj"... /+/