Brak tytułu...
Ostatni posiłek zjadła w milczeniu.
Nieznośnie tylko szumiał stary
odbiornik.
Kolejno przyglądała się swoim rzeczom,
książki, kwiaty, obrazy...
Jakgdyby pierwszy raz widziała je na
oczy.
Była spokojna i skupiona.
Czekała aż coś się wydarzy.
Nagły ból wyrwał ją z zamyślenia.
Czuła jak ciepło rozlewa się po jej
ciele.
Świat wirował, coraz to szybciej.
Z otwartych ust uciekł ostatni szept.
Spadła z krzesła na podłogę...
Cóż to był za sen...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.