burza
wystraszyłam powietrze
czarnym atramentem
pod cieniem drżącej dłoni
pytając o nicość
gwałciłam spokojne niebo
szorstką metaforą
wyrwaną hałaśliwie
z bezsennych myśli
i rozproszyły się słowa
po kratkach mojego istnienia
szybko jak krople deszczu
niesione piorunami
po parapecie
nie wzbraniałam się
gdy niespokojnie
zatapiały duszę
w mrocznym wąwozie
zadumania...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.