Byłem daleko
Wróciłem w rodzinne strony
Dotykam w palcach ta sama ziemia
Czarne ptaki, może inne kraczą
Tym samym głosem
Krupier przełożył znaczoną kartę
Na właściwą stronę
Nie przegrałem życie
Ja tu wciąż na rodzimej stoję
Najcudowniejsze widoki pojawiają się
zawsze o zmierzchu, kiedy oczy świata
rozkwitają fioletem.
Wrócilem
Przychodzę do ciebie nie z muzyką
Nie ma weselnych pieśni i wieńców z ziela
Ale jak zwykły Bolesław, co wśród ludzi
Szuka i znalazł w tobie przyjaciela
Wiem, że już dawniej, wcześniej cię
spotkałem
Staliśmy nieśmiało przy zielonym lesie
a może się mylę, było to na progu jakiegoś
domu
Widzę że u ciebie dołeczki, cudownie,
śmiejesz się
Dotykasz paluszkiem usta, bym nie mówił
nikomu
Dlaczego ten gest skoro chce to ogłosić
światu całemu
Krzycz to i ja będę z tobą krzyczała
,wyśpiewywała
Tyle się w nas obojga słów czystej wody
zebrało
Dziś wiele ich sobie darujemy i ciągle mamy
ich mało
Bolesław
Komentarze (3)
a ja mam szczęście bo bardzo często odwiedzam moje
miejsca z dzieciństwa
pozdrawiam
Dawno nie byłam w rodzinnych stronach. Pozdrawiam
Bolesławie
jak daleko można być
tak jednocześnie blisko w:)