Cienie blaszanych krzyży...
Cienie blaszanych krzyży w chmurach
Pod oranżowo brudnym niebem
Płynące między kłami światła
Trzęsą ziemią
Brutalnie mieląc beton
Miasto w cierpienu wrzeszczy głosem
Miliona jęków zbitych w ciało
Zaś ludzie milczą w mroku skryci
Cisza strachu
Rwie w strzępy moc chaosu
Ciepły pył w ciężkim wietrze
Przemyka z piskiem po ulicach
Przepełnia płuca
Zapycha krtań
Pali skórę
I mroczy wzrok
W akcie stworzenia
W jego centrum
Ciągnie się taśma produkcyjna
Oficerowie i żołnierze
Niczym produkt
Pionki z żelaza skute
Nad ruinami maszerują
Martwe mundury bez oblicza
Wskrzeszone trupy rangi maski
Lśniące buty
Duch w orderach na piersi
To jest karabin mój karabin
Są lepsze bronie lecz on jest mój
To jest mój pluton mój dowódca
Synteza dusz
Ja organem
My cierniem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.