ciernie róż,co kwiatów nie...
Spojrzę w niebo rozgwieżdżone,jeszcze jeden
raz,
spojrzę w niebo słońcem ozdobione,spojrzę w
siną dal.
Rozglądnę się wokoło,dwa,albo więcej
razy,
a jeśli nie zobaczę Cię kroczącej w mą
stronę,pójdę znów,jeszcze trochę sił
wykrzeszę,by z samotnością walczyć.
Otrę łzy niewoli,co nieustannie palą me
policzki,
zakrzyczę w bólu i wezmę się w garść,pójdę
tą drogą kamienistą.
Nie puszczę muzyki na wiatr,tym razem
koniec pocieszania!
Będę walczył sam!Odnajdę Cię,albo
zginę,nikt nie zapłacze.
Jeśli Boże nie chcesz dać mi odpowiedzi,
sam ją znajdę,wśród ostrych skał,Ona tam
będzie,albo zrozumiem,że nie dla mnie to
przeznaczenie.
Ale nie będę czekał w zniewoleniu,
"bo inni gadają",
że czas jest wybawieniem,że kiedyś każdy
znajdzie sie w raju.
Miałem siedzieć na kamieniu,obiecałem
sobie,
lecz juz nie mogę,ból mnie pokonał.
widzę tylko ciernie róż,co kwiatów swych
nie rozchylają,
podlewam je łzami tęsknoty,ale one nie dla
mnie swój czar trzymają.
Tak mało mych życzeń,tak długie
blagania,
kimkolwiek jesteś Jah!Czemu nie tu,gdzie na
cmentarzu serc rozdartych,ręce wyciągam,by
ktoś ją złapał?
Jestem taki zwykły,wiem,lecz czy tacy nie
potrzebują pocałunku lustra?
Czy uczucie to metka z ceną?nie mam
grosza,więc zamkniętę na cztery spusty?
I tak siedzę na drodze,odpoczywam,leczę
rany,
za chwilę znów trzeba iść,bo czas ucieka,a
Anioł nie chce się pojawić?
A może ja naprawdę mam serce w
defekcie,może jakas choroba mnie trawi?
Nikt mnie nie rozumie,nie czujetej
siły,która chce mnie zabić.
Więc może oni są Stworzeniem Właściwym,a ja
odpadkiem,nieudaną patią towaru,
przesłodzonym sercem,do zwrotu,na
przemiały.
Lecz jakimś cudem żyję,tu,pośród was!
Więc co począć,gdy muszę w defekcie
trwać?
A róże czerwone jek me pragnienie,wciąż
kwiatów nie rozchylają,
głaszczę ciernie,tylko one zawsze przy
mnie,zawsze na mnie czekają...
(Jah-Bóg.)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.