Z ciszy...
Niema królewna
uwięziona w wieży
Nie słyszy ptaków
w księcia nie wierzy
Kamienna klatka
ma pięćdziesiąt stóp
Niczym za życia
wzniesiony grób
Chciałaby krzyczeć
lecz nie potrafi
Cisza zabija
i krtań jej dławi
Czeka na kogoś
kto przebije ściany
Zakłóci cisze
zmąci spokój ołowiany
Razu pewnego przejeżdżał on
zapatrzony gdzieś w dal
Nie mogła krzyczeć
rzuciła swój szal
Nie dostrzegł nic
Ona na górze włosy rwała
a on odjechał...
Cisza przetrwała
Komentarze (1)
Ładna chociaż nieco smutna historia z "podwójnym
dnem"... Bardzo mi się podoba;)