Czuwam
kiedy umiera ktoś bliski.
Biel ścian ściska mi gardło
tak słono od łez
pod powiekami
ale wiem jedno- nie mogę płakać
ciemno już
tak dawno słońce zaszło
mijam dyżurkę z pielęgniarkami...
wiem
powinnam spać
nabierać sił
a może jeszcze uśmiechać się do ludzi?
Nie umiem
Dotykam barierki przy łóżku
jest tak zimna
że aż bolą skostniałe palce
czuwam
Przecież zostałam Twoją żoną
nie po to to by lśnić u Twego boku
na przyjęciach
nie kochasz mnie za złocistą sukienkę
i włosy prosto od fryzjera
kochasz za to że jestem
więc nie opuszczam Cię na krok
patrzę jak wolno oddychasz
ściskam w dłoniach różaniec
chodź zdrowaśki to podobno modlitwa
starych i nawiedzonych
tyle razy już powtarzałam "nie odchodź"
że mój głos
zlał się z odgłosem kropel
tych od deszczu na szybie
i tych w mętnej kroplówce
zostaliśmy małżeństwem
kilka miesięcy temu
radość
rozkosz
brak zwątpienia
piękny ślub
Słowa przysięgi "w zdrowiu i w chorobie"
brzmią w skołatanej wydarzeniami ostatnich
dni głowie
Nie zostawiaj mnie samej
proszę...
Ja w każdym razie
układam głowę obok
na Twojej poduszcze
patrzę w bladą
wychudzoną twarz
i powtarzam "nie zostawię Cię"
nie opuszczę...
Ciąglę się modlę, i wierzę że ta osoba przeżyje i wszystko się ułoży.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.