dedykacja z Londynu
Dedykowane
pamiętam pierwszą podróż do Malborka
i chemię nieba co rozlane gdzieś wisiało
pod pretekstem rozbijania chmur
w kałużach
na łyk z powietrza między nami a milczeniem
dłonie składały się całkiem w sobie, a
ławka po drodze
schodziła na inne tory przy krawędzi
to takie uczucie jakby leżeć w papierowej
łódce
nie myśląc że kiedyś przy brzegu utonie,
pociągając
za sobą głównie ofiary samotności
bo generalnie to ktoś jest, lub być może
tym pokładem wszystkich istot - rzeczy
sensem samym w wewnątrz
jeśli tylko odpływ nie zabierze
chęci aby być
choćby ciepłem ziarnka piasku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.