Do baru wstąpiłem...
Do baru wstapiłem,
Bo bliziutko miałem.
Piwa się opiłem,
Piłem też gorzałę.
Namieszałem trunków,
Że zliczyć nie zdołam.
Dziś wołam – ratunku,
Zwłaszcza głowa woła.
Barman nawystawiał,
Cudeńka na ladę.
Ciekawy czy zbadam,
Czy dam sobie radę.
Ja, jak głupek jakiś,
Durny i namolny.
Słałem jasne znaki,
Że jestem w tym zdolny.
Że na takie boje,
Mogę stawać w szranki.
Mam sposoby swoje,
Znam te układanki.
Minęła godzina,
A nawet niecała.
Zaczęło mnie zginać,
Pewność się rozwiała.
Już nie pamiętałem,
Jak padłem na glebę.
Widać taką miałem,
Konieczną potrzebę.
Teraz to żałuję,
Późno…z chorą głową.
Wiecej nie spróbuję,
Daję szczere słowo.
Komentarze (9)
Masz talent i to wielki . Pozdrawiam serdecznie :-)
;-) tiaaa... do następnego razu ;-) podoba mi się jak
nie wiem co :-)
Może okazja się trafi,chociaż czasem brak okazji-też
okazja:) Pozdrawiam
przy piciu pomaga ...cytryna naturalna...i nie ma się
kaca ...pozdrawiam
Jak człowiek popije, to zawsze mówi: NIGDY WIĘCEJ,a
jak wydobrzeje...znów flaszeczka.Pozdrawiam@
Chyba że się jakaś pioruńska okazja przytrafi :)
Jestem skłonna w to uwierzyć:))) Wesolutki wierszyk,
jedynie kac paskudnie męczący, ale to
minie...pozdrawiam Autora!
"Klimat Wesoły" z takim kacem?, trzeba mieć zdrowie.
Kac szybko minie... jutro będzie lepiej...pozdrawiam.