do Boga
dni płynał bezpamietnie
szarosc nich zaglada przez okno...
czuje smutek cierpienie i chłod
taki zimny lodowaty nie do zniesiena
płynie czas a ja pograzona w smutku
przemiezam droge cierniowa
rany moje ciagle nowe
sama juz zapomniałam smaku szczescia
podazam do...
tego nie wiem
nic nie widze tylko szarosc
ciagle bładze po krawedziach zwykłych
dni
kiedy dojde do krainy szczescia?
o tym wiesz tylko TY.....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.