Dół
I
Wiele bólu pozostało przeżycia ducha
(życia).
Żeby móc się połączyć w miejscu
Gdzie go nie ma.
Musimy żyć, wierzyć, kochać.
A to przesłanie trudne do spełnienia.
Prawie niewykonalne.
Tyle cierpień w życiu nas się czepiało.
Tyle zła przebolały nasze serce,
że gdy nadejdzie On i pokaże swe
królestwo.
I odda do niego złoty klucz.
Zapomnimy o życiu ciała.
O bólu życie doczesnego.
Moim problemem jestem ja,
sam nie wiem czego chcę,
czego pragnę.
Kroczę przez życie jak zagubiona owca
szukająca swojego pasterza.
Szukam szczęścia wszędzie i nigdzie.
Poddaję się, a zarazem odważnie otwieram
drzwi.
jestem paradoksem wielu cech –
charakteru i usposobienia.
Święta – co mi z nich pozostało – nic.
Nie rozumiem tych ludzi.
Szukają szczęścia nie tam gdzie trzeba.
Mają zamglone oczy.
Kto ich prowadzi.
Co mi z wigilii?
Nic.
II
To życie mnie przytłacza,
Stworzyciel mną pogardził.
Zrobił mi kawał
I nie dał przepustki
Do szczęścia na Ziemi
Czekałem na miłość.
na serdecznym peronie.
On powiedział „nie”
I przerwał mój sen.
I nic nie pozostało.
III
Czemu, czemu nikt niezrozumień człowieka
spod nieszczęśliwej gwiazdy.
Komentarze (1)
Trochę to pokręcone, ale dla zachęty pozostawiam dwu
ślad.