DWA KIERUNKI
Czemu to tak się skończyło?
Czemu uczucie miłości się zmyło
w taki sposób nagły?
Czemu kamienie rozpaczy spadły
właśnie na jego serce?
Czemu życie skarało go tak wielce?...
Patrzył na jej odchodzącą postać...
Pragnął w duszy by mogła zostać,
lecz ona już dłużej nie chciała...
(Serce jej niczym skała
niewrażliwe, niedojrzałe,
niesprawiedliwe)
A teraz to jego spojrzenie zjadliwe
doszukujące w niej jakiejkolwiek winy,
jakiegolwiek powodu, jakiejkolwiek
przyczyny
upadku tej wspaniałej miłości;
Na jego twarzy nie szukać złości,
jeno chęci kobiet zrozumienia,
ale i także chęci marzeń spełnienia
o dziewczynie, co kochać go będzie
bezgranicznie - zawsze i wszędzie;
Jej odchodzący cień
przypominał mu każdą minutę i dzień
na wspólnych wyjściach spędzony...
A teraz ostał sam niezwykle utrapiony
sam ze swoim bólem i cierpieniem;
Musi się teraz zająć zapomnieniem
o tym że niegdyś prowadził żywot
dostatni...
Spojrzał w jej strone po raz ostatni...
po czym ruszył w przeciwnym kierunku...
Wiersz dedykuję mojemu najlepszemy przyjacielowi jako że życie skarało go bardzo...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.