Dziecko ulicy
Bez pożegnania wtopiłeś się w tłum,
patrzyłeś na mnie z oddali,
widziałam rozpacz i rażący ból,
twój obraz utknął mi w krtani.
Już wiem mój drogi dlaczego ci źle
i szukasz ciągle przystani -
dzieci ulicy pragną ciepła serc,
a życie często je dławi.
Nie mogłeś dostać obiecanych gwiazd,
w przytułku Matki Bolesnej;
tam wyszło z worka wiele smutnych prawd,
a każdy bronić chciał siebie.
Teraz umykasz pod drewniany most,
z kumplami będziesz grzał ręce,
potem skulony zdusisz w sobie mrok
i czekać będziesz na szczęście.
Poduszka z gazet twarda jest jak pień,
jednak nie płaczesz, nie zrzędzisz,
liczysz, że jutro wstanie lepszy dzień
i zaczniesz dzielić się chlebem.
Kiedyś zbudujesz swój prawdziwy dom -
choćby z tektury, lub gliny,
przerwiesz udrękę i nie brudząc rąk
odnajdziesz drogę w czas przyszły.
17.10.2010 Maria Sikorska
Komentarze (38)
"potem skulony zdusisz w sobie mrok
i czekać będziesz na szczęście"
- człowiecza dola, z mrokiem trudno wygrać..
Świecisz mocno
lubię ten wiersz(:
Pani Mario- poruszyl! Tak efektownie oddala pani
emocje I przedstawila temat / widac ze autorka
naprawde nad wierszem siedziala/ dopracowany!/ chyba
najlepszy jaki dzis przeczytalam- a czytalam wiele!
Piękny, poruszający wiersz, przeczytałam z
przyjemnością.
Pozdrawiam.
Dzień dobry. Dziecko ulicy. Znałam kogoś takiego.
Bardzo mądry i życiowy wiersz. Pozdrawiam
witam ...powiem wow...życiowy i jakiż piękny w
czytaniu ...a przypadek z życia...pozdrawiam ciepło
Niet ylko wzruszył,ale i poruszył delikatną
strunę...Pozdrawiam.E.
Życiowy. Podoba mi się.