Dzień zagłady
Słońce okrutnie ziemię pali,
Śląc najgorętsza część promieni.
Chce by się wszyscy kary bali,
I czuli przykry smak cierpienia.
Ręce do góry każdy wznosi,
Modlitwy gotów nawet składać.
O litość błaga, o nią prosi,
Lecz nikt nie może odpowiadać
Zniszczona ziemia, wyschły plony,
Ziarno roznosi wiatr po polach.
Umiera naród udręczony,
Straszliwa go dosięgła dola.
Na pomoc późno, wszędzie zgliszcza,
Okropieństw widać zgubne ślady.
To przepowiednia już się ziszcza,
O nadchodzącym dniu zagłady.
Aż mrok ogarnął głucha ciszę,
Słońce zachodzi gdzieś w oddali.
Przestało ogniem zemsty dyszeć,
Nie ma już nic , co można spalić.
Komentarze (2)
Pogubiłeś kilka ogonków. Dzień zagłady. Zagładą może
być wszystko, powódź, susza, epidemia... .
Tak ma wyglądać apokalipsa.Bardzo mi się podoba pod
każdym względem i rym i rytm zachowany.