Dzwon
Andrzejowi
Wybił dzwon
doniośle jak śmierć.
Słychać go
w całej okolicy duszy.
Nie chce zamilknąć,
choć już nikt
nie ciągnie za sznury.
Rozhuśtany krzyczy
pod niebiosa.
Serce musi to wytrzymać,
choć głos rozpaczy,
jeszcze długo
będzie słyszalny.
Komentarze (6)
Wytrzymać trzeba i żyć trzeba.
Dobrze, że synowie są oparciem,
to ważne.
Dobrej nocy raz jeszcze życzę.
Dziękuję za te słowa wsparcia. Jeszcze mało czasu
upłynęło, ale synowie bardzo się o mnie troszczą.
Jeszcze nie mogę się pogodzić z tym co się stało.
Słowa tych, którzy przez to przeszli są dla mnie
bardzo ważne.
Rozumiem, wiem, że więź emocjonalna nie znika z dnia
na dzień,
znam ten stan z autopsji,
ale po latach już mój ból zelżał.
Spokojnych również snów życzę,
proszę mimo wszystko dostrzegać miłe rzeczy, choćby
piękno letniej przyrody, trzeba się odrywać od tych
smutnych myśli, bo one w końcu nie dadzą żyć, muzyka
też jest dobrym lekarstwem, msz.
Dziękuję serdecznie. Walczę z przygnębieniem jak
umiem, ale jednocześnie chcę, żeby po mężu pozostał
wyraźny ślad. że to nie jest tak, że był człowiek i
nagle go nie ma. Przestał istnieć. To paradoks, ale
ten ból pozwala na rycie tego śladu. Spokojnych snów
życzę.
wymownie, tak rozpacz niestety szybko nie przemija,
ale powoli będzie malała, czas w tym wypadku jest
przyjacielem i oswaja z bólem.
Pozdrawiam ciepło, dobrej nocy życząc.