marionetka bez twarzy
ostatni oddech.
Tyle tu goryczy.
Zużyte żarówki pękające dumą.
Rozjaśnić ciemność, krzyczę.
Widzę cię, marionetko.
Łkasz na gałęziach dzikich bzów.
Daj mi uśmiech.
Nie pozwól na zagładę dusz.
Uciekaj!
Ten wiatr jest za silny.
Wysadzę granatem pokój.
To tylko ściany i tynk.
Będę wolna, słysząc akordy dzieci.
I tylko muzyka pozwoli na łzy
Przelewające się z krzywej szklanki.
Uciekaj!
A ja razem z tobą.
autor
Olelia
Dodano: 2008-01-20 10:35:09
Ten wiersz przeczytano 698 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Juz nawet nic nie będę pisała...bo moje słowa w pełni
przysłonią Twój wiersz, taaki + Pozdrawiam.
oryginał to fakt... ciekawy, pobudził moja
wyobraźnie,...+
Intrygujący i oryginalny wiersz...A takie właśnie
lubię! Wygląda to na opis tego co sie dzieję w Twojej
wyobraźni...piękny ;))