Egzystencja
Moje życie jest krzyżem,
trzeszczą deski dłoni i stóp.
Noszę miecz nie od parady,
biegając na oślep zadaję ciosy.
Nikt tego nie widzi
a ściany płaczą.
Może przytuli anioł stróż
który nigdy nie płakał...
Lecz teraz nawet boski
dotyka miecza w sercu.
Z miłością podnosi mnie
opierając się wirowi łez.
Zbiera coś choć to nie ja,
nim w całości wciągnie mnie wir.
Nie wszystek umrę...
byleby on był.
autor
pufeklidozja
Dodano: 2023-10-18 10:53:54
Ten wiersz przeczytano 426 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Zycie czesto kladzie przesxkody pod nogi, ale farto
miec nadzieje. Pozdrawiam :)
Dokładnie tak. Dziękuję bardzo za komentarz.
Autor opisuje swoje życie jako krzyż, a ciało
porównuje do desek. To metafora samotności i trudności
egzystencji ukrytych przed światem, a jedynym tego
świadkiem są płaczące ściany. Wspomina anioła stróża,
przytulającego w trudnych chwilach, co sugeruje, że
nawet duchowe wsparcie może być nieskazitelne i
niezrozumiane przez ludzi. Ostatnia część wiersza
przynosi nadzieję i opisuje jak miłość pomaga oprzeć
się wirującym łzom.
(+)