filozofia bezruchu
A jakby tak zostać filozofem
I tak sobie filozofować
Ale filozofem amatorem
Żeby nie brać odpowiedzialności
Za swe filozoficzne bzdury
Leżeć sobie na czym popadnie
Na łóżku, podłodze, chmurze
Spoglądać w górę, na sufit
Kontemplować jego białość
Jego równość i gładkość
A może by tak wyjść gdzieś
Po gazetę albo papierosy
I wrócić za piętnaście lat
Pokazać domownikom
Paczkę mentolowych z filtrem
Ale ja przecież nie pale
To już chyba wolę leżeć
Leżeć i się cieszyć
Obcinać paznokcie leżąc
Leżąc słuchać muzyki
Cały tydzień mieć jak niedziela
Może ktoś się położy obok mnie
Gadać mi się już nie chce
Ale przecież jestem podmiotem
Nawet lirycznym podmiotem
Więc kto ma gadać …?
Przecież nie odbiorca wiersza
Choć ja też jestem odbiorcą
I chociaż powinienem gadać
To milknę może nie na wieki
Ale na jakiś nieokreślony czas
Idę się położyć
O jaka piękna tapeta
Na tej wschodniej ścianie
Odwrócę się do niej twarzą
I będę podziwiał… ( patrz II
zwrotka)
Komentarze (2)
Wspaniale oddana istota filozofowania ;)
Ubawiłeś mnie swoją groteską no to skocz po papierosy
teraz :) tylko wróć o północy z nowymi myślami :) ja
mam krzywo pod sufitem :)