Forsaken
Dotykam palcami zimnej, popękanej ściany.
Przytulam się do niej. Dokąd prowadzi?
W mdławej poświacie wiszącej lampy, w
pustce opuszczonego domu…
Donikąd. W labiryncie czasu, w którym sam
jeden, sam ze sobą… W którym sam…
Ktoś, lub coś się ze mną spoufala,
wykonując zagadkowe gesty, dziwne miny.
W pajęczynowych księstwach, w których
zamieszkał…
Ojcze nasz, ojcze mój, matko moja jedyna…
Jestem tutaj. Stworzony na podobieństwo… —
czego?
Coś mnie złożyło, pospajało, poskładało…
W nuklearnej poświacie boskości, w
piekielnym ryku Lucyfera.
W spazmie agonii…
W tej dolinie, u podnóża góry tłum
nieruchomych zjaw
o jednakowych twarzach.
Wszędzie wokół biją po oczach czyhające
szczegóły.
Olbrzymieją. Nikną. Pojawiają się nowe.
Bezczelne. Groźniejsze co dzień.
Z przodu, z tyłu. Nieoczekiwanie.
Mówią do mnie słoje
podłogowych klepek,
pośród chrzęstu
pustych butelek po alkoholu.
Szepczą.
Nucą
do snu
kołysankę…
Pokołyszesz mnie?
Nie?
Nic nie szkodzi. Wiem…
Tam, tttam, taaam…
Jakieś stukania ciągną się w czeluściach
żeliwnych rur.
W tym skorodowanym krwiobiegu
rozsypującego się truchła
przekleństwa i jęki. Splątania.
Chaotyczna plątanina ciągnąca się
znikąd-donikąd…
Tak jak moje introwertyczne teksty,
zdeformowanej do potworności autystycznej
istoty.
Tak sobie rozmawiam sam ze sobą,
w bezgranicznej martwocie
falujących
schodów,
podłóg, piwnic…
Falują w słońcu jaskrawym,
bądź w mroku oczekiwania,
w którym ktoś ma zejść
wśród okrzyków, wiwatów, salw…
Kto taki?
Mistrz ceremonii.
O! Już idzie. Wskazuje z daleka palcem i
stwierdza w oskarżycielskiej mowie,
że wszystkie okoliczności są przeciwko
mnie.
Tu nie ma już
absolutnie nic.
Tu jest, tylko śmierć.
Choć jeszcze raz obejrzeć się za siebie. Na
ostatnie dni zeszłego lata…
Czekałem wtedy na ciebie
wśród pomarańczy zachodzącego słońca,
wiesz?
Nie wiesz nic, bo i cóż mogłabyś wiedzieć?
Rzucona w wir innego świata.
Niekompatybilnego z moim.
Nie mam
już
na co
czekać.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-04-03)
https://www.youtube.com/watch?v=2FwXZxC2hlQ
Komentarze (3)
Smutek przekazu udziela się czytelnikowi. Chyba
uciekło "o" z "martwocie" i czy nie miało być
"Chaotyczna plątanina ciągnąca się znikąd donikąd…"?
Miłego dnia Arsis:)
wow! dobre to:)
ale Ty masz wizje!